4 miejsca, gdzie zjesz pyszny i rozgrzewający slow food w klimatycznych wnętrzach

W Slowspotter lubimy podróżować szlakiem kulinarnych odkryć, cenimy kuchnię przygotowywaną z pasji, z dbałością o świeżość lokalnych składników. Na swojej drodze spotkaliśmy kilka miejsc z wyśmienitą kuchnią, nierzadko inspirowaną podróżami gospodarzy, tworzoną według własnej receptury, a co najważniejsze – na bazie lokalnych produktów. Jajka od sąsiadki, sery od lokalnego rolnika, nierzadko warzywa z własnego ogródka… i ten chleb wypiekany na miejscu…
To, co łączy te miejsca, to fakt, że ich sercem jest kuchnia i szacunek dla naszej przyrody. Starania w duchu zero waste, aby nie generować odpadów, aby wspierać lokalne społeczności, a co najważniejsze – dostarczać zdrową i pyszną kuchnię zamiast żywności przetworzonej.
Jak pewnie wiecie, bogate smaki potraw są zapewnione dzięki świeżości ich składników, które aby znaleźć się na naszych talerzach, nie musiały podróżować wiele kilometrów. Dlatego cenimy miejsca, gdzie w kuchni wkłada się wiele wysiłku, aby karmić serca i brzuchy gości, a przy okazji wspiera lokalną ekonomię. Całość smakuje jeszcze lepiej w klimatycznych wnętrzach, XIX-wiecznych komnatach, w łemkowskich izbach czy ponadstuletnich odrestaurowanych folwarkach.

Jesień i zima to idealny czas na podróże w duchu slow travel do miejsc, gdzie po spacerach rozgrzeje Was pyszny slow food. Szczególnie teraz jesteśmy narażeni na różnego rodzaju wirusy, a podstawą naszego zdrowia jest odpowiednia dieta. Dlatego my często szukamy kulinarnych inspiracji, które przywozimy do domu, i w ten sposób tworzymy nasze zdrowe rodzinne menu. Z miejsc, które odwiedzamy, nierzadko też bierzemy przetwory domowej roboty na wynos. Dzięki temu mamy pewność, że nasze dzieci i my dostarczamy sobie składniki najbardziej wartościowe dla naszego zdrowia!

Poznajcie 4 wyjątkowe miejsca, które sami odwiedziliśmy i spróbowaliśmy ich wyśmienitej kuchni, czyli slow food w wersji fine-dining.

Lokalizacja: Wzgórza Dylewskie, Mazury
Kuchnia: inspirowana kuchnią francuską, z regionalnych składników
Opcje: mięsna, wegetariańska, wegańska

Dom Gościnny Stara Szkoła Państwa Traczów to jedno z pierwszych miejsc, które dodaliśmy do naszej Slow Mapy. Właściciele są pionierami eko-agroturystyki w Polsce, ponad 15 lat prowadzą swoją klimatyczną miejscówkę w pieczołowicie odrestaurowanym budynku starej szkoły pruskiej z 1893 r. Warto dodać, że okolica jest unikalna – pofałdowane tereny Wzgórz Dylewskich przypominają Beskid Niski.
Zaraz po przekroczeniu progu poczuliśmy magię Starej Szkoły, którą tworzą zarówno duch historii, jak i jej gospodarze – Państwo Ewa i Jacek Traczowie. Sercem tego miejsca jest oczywiście kuchnia, inspirowana podróżami; bazę stanowi kuchnia francuska z wykorzystaniem lokalnych składników, nierzadko własnej produkcji, jak np. 3 rodzaje serów robionych na miejscu. Codziennie rano siadaliśmy przy drewnianym stole, gdzie wspólnie z Gospodarzami prowadziliśmy inspirujące rozmowy. Długie, leniwe śniadania, stół wypełniony po brzegi pysznymi pasztetami, pastami, serami domowej roboty, własnymi warzywami z ogrodu, produktami od lokalnych rolników. Jeśli raz spróbujecie tych smaków, to już zawsze będziecie za nimi tęsknić. W pamięci utkwił nam smak pysznego o tej porze roku pomidora, na którego udało nam się jeszcze załapać. Pani Ewa kupuje prawdziwe wiejskie jaja od sąsiadki, a mleko przywozi Gospodarzom Pan Zdzisiu. Podczas śniadań podawane są również zdrowe owsianki, jaglanki, do tego miód od lokalnego dostawcy, dżemy i konfitury ze spiżarni Starej Szkoły.

To, co jest fajne, ale i bardzo rzadkie w agroturystykach, to fakt, że każdy może spróbować obiadokolacji, nawet jeśli nie uda się Wam złapać noclegu – tylko musicie umówić się z Gospodarzami z wyprzedzeniem. Obiadokolacja składa się z 4 dań: zupy z przystawką, dania głównego i deseru. Gospodarze mają sprawdzonych dostawców jagnięciny, wołowiny, gęsiny oraz ryb. W Starej Szkole przygotowują również posiłki wegańskie, po wcześniejszym ustaleniu szczegółów diety.
A już prawdziwym rarytasem jest, gdy traficie do Starej Szkoły w czasie, gdy gotuje córka Państwa Traczów. Warto wspomnieć, że jako pierwsza Polka ukończyła ona Instytut Paula Bocouse’a w Lyonie i była pierwszą kobietą sous-chefem w gwiazdkowych restauracjach Joëla Robuchona. Jej kuchnia to zupełnie inny wymiar kulinarnej finezji. Sami chcielibyśmy trafić na ten moment;)
Polecamy Wam również kulinarne książki, które znaleźliśmy w „domowej” bibliotece Starej Szkoły. Zapytaliśmy Państwa Traczów o ich ulubione lektury, które są inspiracją w ich kuchni. Może i Wam się przydadzą w eksperymentowaniu podczas przyrządzania rodzinnych posiłków.
My wspominamy nasz pobyt w Starej Szkole wyjątkowo: klimatyczne wnętrza, zabawy z Laurą w sali przy kominku, niekończące się śniadanie i rozmowy przy dużym stole, a przede wszystkim dom, w którym zawsze pachnie świeżo wypiekanym chlebem. Do tego niezwykle uprzejmi Gospodarze… Pani Ewa dbała o samopoczucie każdego z domowników, Pan Jacek z wielką pasją opowiadał nam o kulisach budowy domu. To jest miejsce, które pozostaje w pamięci na zawsze.
Koniecznie obejrzyjcie nasz film, w którym rozmawiamy z Gospodarzami.

Lokalizacja: Zahoczewie, Bieszczady
Kuchnia: wegetariańskie potrawy z lokalnych produktów, podane w stylu „fine-dining”
Opcje: wegetariańska, wegańska

Maciejewka to dwie pięknie odrestaurowane chaty łemkowskie położone w otulinie bieszczadzkiego lasu, na końcu wsi Zahoczewie. Gospodarze Maciej i Ewa dzielą się ze swoimi gośćmi magiczną przestrzenią oraz karmią z pasją brzuchy niespiesznych wędrowców. 

W swojej kuchni, która niewątpliwie jest sercem agroturystyki, stawiają na jakościowe lokalne i sezonowe produkty. Dania przyrządzają zarówno z własnych warzyw, owoców i ziół, jak i z darów okolicznego lasu, który dostarcza im grzybów, dzikiej róży, bzu i wielu innych roślin. Ewa codziennie wypieka świeży chleb, i to różnego rodzaju, a Maciej jako szef zaskakuje finezją potraw, można rzecz: dzieł sztuki, w każdej potrawie widać bowiem ogromny kunszt kucharza. 

Z ciekawostek: Maciej długo pracował jako sous-chef w Londynie, najdłużej – w znanej restauracji Mews of Mayfair. Tam miał możliwość gotować wspólnie z szefami kuchni światowej klasy, a jego dania podziwiał sam Tony Blair, były premier Wielkiej Brytanii. Takie historie są bardzo inspirujące, tym bardziej że zawodowo Maciej był związany ze światem finansów. To na pewno może być motywacją dla innych, którzy myślą o zawodowym gotowaniu – historia Macieja pokazuje, że gdy coś się robi z pasją i wielkim zaangażowaniem i radością w serduchu, to świat się otwiera.

Kuchnia Maciejewki to pyszny slow food, głównie oparty na warzywach, w wersji „fine-dining”, czyli wyrafinowane połączenie wysokiej jakości składników na talerzu i pięknego otoczenia, z ceramiką, szkłem czy haftowaną przez Ewę lnianą serwetką. Z pewnością jest to miejsce dla miłośników dobrego jedzenia, dla ludzi ciekawych, którzy lubią poszerzać horyzonty, próbować nowych rzeczy i są otwarci na kulinarną przygodę.

My na samą myśl o zaczarowanych potrawach w Maciejewce nabieramy apetytu. Codziennie nie mogliśmy się doczekać, jaką pyszną niespodziankę przygotują nam Ewa i Maciej. Śniadania to wypełniony po brzegi stół, wegetariańskie i rybne pasty, sery z okolicznego gospodarstwa, jajka od sąsiadów i ten świeżo wypiekany chleb… Uczta dla podniebienia. 

Na obiadokolację jedliśmy na przykład purée z batata i pyszny kotlet z komosy ryżowej – dzieci zajadały się wszystkim z wielkim smakiem. 

Oczarowały nas te wymyślne wegetariańskie potrawy – pełne smaku, pięknie podane, a przede wszystkim zdrowe. Klimatu dopełniają urokliwe wnętrza, otaczająca przyroda i te desery…

PS. Tu możecie rozkoszować się  pysznym slow foodem, jedynie będąc gościem agroturystyki.

Całą relację z naszego pobytu możecie zobaczyć tutaj

Lokalizacja: Dobków, Dolny Śląsk
Kuchnia: slow food inspirowany głównie kuchnią polską, z dodatkiem kuchni azjatyckiej i śródziemnomorskiej
Opcje: mięsna, wegetariańska, wegańska

Villa Greta to azyl dla rodzin z dziećmi, to bliskość przyrody, to miejsce znane w regionie z najwyższej jakości slow foodu. Od początku ma też swoje miejsce w prestiżowym przewodniku Gault & Millau. Pięknie odrestaurowane duże XIX-wieczne gospodarstwo zostało przekształcone w przytulny pensjonat z restauracją, położony w maleńkiej wsi w Górach Kaczawskich, w krainie Wygasłych Wulkanów – z dala od ruchliwych dróg. 

Od 2005 r. prowadzą go niezmiennie gospodarze Krzysztof i Ewelina Rozpędowscy. Zanim na stałe osiedlili się w Polsce, wiele podróżowali po świecie. Ostatnio Pan Krzysztof opowiadał nam o swojej pieszej wędrówce z Polski do Hiszpanii, do Santiago de Compostela – niesamowita historia.

Wracając do slow foodu… Znajdziecie tu potrawy głównie kuchni polskiej, z pewnymi modyfikacjami w stronę Orientu czy Morza Śródziemnego. Menu stale się zmienia, podążając za sezonowością, dzięki czemu zawsze można tu odkryć coś nowego. Z pewnością jest to miejsce dla smakoszy. Wszystko jest zawsze pięknie podane, dodatkowo można zamówić lokalny browar rzemieślniczy Roch od Michała z Nowych Rochowic lub wyborne wino z Winnic Wzgórz Trzebnickich. Na życzenie, po wcześniejszym umówieniu, Villa Greta przygotowuje menu degustacyjne oraz imprezy okolicznościowe. Z pewnością dobrze mieć to na uwadze, szukając miejsca na rodzinne spotkanie.

Jesteśmy też pod wrażeniem wspierania lokalnej ekonomii oraz ducha „zero km food”, wszystkie posiłki są bowiem przygotowywane ze składników od lokalnych i regionalnych producentów (a lista tychże jest długa) albo z własnego ogrodu Villi Greta. Chleb pieczony na miejscu z mąki żytniej z Młynu Skokowa, jaja wiejskie od kur grzebiących, ekologiczna biała kasza gryczana z Doliny Gryki w Kotlinie Kłodzkiej – to tylko przedsmak całej gamy lokalnych produktów, które tu znajdziecie. Do tego Państwo Rozpędowscy prowadzą własne gospodarstwo rolne, z którego pochodzą na przykład węgierkowe powidła, ćwikła, kiszone ogórki i kapusta oraz wiele innych warzyw, ziół i owoców.

Wszystko smakowało nam tym bardziej, że posiłki odbywały się w klimatycznym budynku z ceglanymi wnętrzami i kamiennymi słupami podtrzymującymi stropy, a do tego w cieple bijącym z kominka.
To, co na pewno utkwiło nam w pamięci, to pyszne pierogi ruskie, klasyczny rosół, vegan dynia z białą kaszą gryczaną i jarmużem i to pyszne ciasto domowej roboty. Na samą myśl o kuchni w Villi Greta rzucamy wszystko i jedziemy w góry.

To, co jest też świetne dla dzieciaków, to okoliczne atrakcje. Villa Greta położona jest niedaleko Gór Kaczawskich i Krainy Wygasłych Wulkanów. Wspólnie z Panem Krzysztofem mieliśmy okazję wyruszyć na poszukiwanie agatów, a także odwiedziliśmy sami Sudecką Zagrodę Edukacyjną, gdzie mieliśmy lekcję nauki o Ziemi. Pojechaliśmy również poznać Marcina – znanego lokalnego artystę, który w swojej manufakturze tworzy szklane cuda i prowadzi warsztaty z grawerowania w szkle. Wróciliśmy dzięki temu z fajną pamiątką. Koniecznie musimy jeszcze w te rejony pojechać, gdyż dostaliśmy od Pani Eweliny Paszport Odkrywcy Krainy Wygasłych Wulkanów i Laura ciągle wspomina o naklejkach, które otrzymuje się za zdobycie atrakcji historycznych i ciekawych geopunktów. Koniecznie obejrzyjcie naszą relację video z naszej wyprawy.

PS. Na miejscu, w sklepiku Villi Greta, możecie również zakupić domowe przetwory, a w sklepiku Dawida w starej stodole pamiątki wyrabiane wyłącznie przez lokalnych artystów i rzemieślników.

Lokalizacja: Wąsowo, Wielkopolska
Kuchnia: zero waste, sezonowa, z nawiązaniem do tradycji w nowoczesnym wydaniu, z kreatywnym twistem
Opcje: mięsna, wegetariańska (wybrane potrawy), wegańska (wybrane potrawy)

Tego miejsca nie znajdziecie na żadnej platformie rezerwacyjnej. Wytropiliśmy dla Was prawdziwą perełkę – połączenie historii, pysznej kuchni i klimatycznych wnętrz.

Folwark Wąsowo to ekologiczne gospodarstwo agroturystyczne położone niedaleko Poznania, znane z organizacji imprez rodzinnych oraz wyjątkowej kuchni, w której produkty i większość warzyw pochodzi z własnego, ekologicznego ogrodu gospodarzy.

W kuchni Folwarku spotykają się jakość i smak zainspirowane naturą, i historią tego miejsca, tak że zachwycają podniebienia za każdym razem od nowa. Menu jest dostosowane do pór roku, a co za tym idzie – potrawy osiągają pełnię swojego smaku, gdyż są przygotowywane ze świeżych składników.

Zimą szef kuchni przyrządza potrawy z zapraw zrobionych w sezonie, wiosną zjemy tam zielone i lekkie dania, a latem to już można sobie pofolgować, korzystając z bogactwa ogrodu.
Dodatkowo w menu znajdziecie dania inspirowane zapachami okolicznych dzikich róż, stuletnich lip i czarnych bzów. Jest to na pewno nowoczesna, kreatywna wersja lokalnych potraw, z dbałością o pyszne składniki i niemarnowanie żywności w duchu zero waste. Wszystko na talerzu pięknie się komponuje, dzięki czemu doznania smakowe są jeszcze lepsze.

My mieliśmy przyjemność nocować w odnowionej Stajni, jedliśmy w klimatycznej restauracji Źrebięciarnia, a wolny czas spędziliśmy przy kominku w starej Kuźni. Po tym wyjeździe czuliśmy się jak po świętach: brzuchy pełne, wieczory leniwe i do tego przemili ludzie, którzy zadbali o to, by nam niczego nie brakowało. Szef kuchni ugościł nas wyjątkowo – zawsze gotów przygotować nam danie na specjalne życzenie, rozpieścić wyjątkowymi smakami, a Pani Maria z pasją i uśmiechem opowiadała nam o kuchni, specjałach i ekologicznym ogrodzie Folwarku.

Nam najbardziej zapadły w pamięć pyszne śniadania, obficie zastawiony stół, pyszne pasty, zdrowe owsianki, deska wędlin z własnej wędzarni, serów zagrodowych krowich i owczych z chrupiącym chlebkiem i przetworami z Folwarku Wąsowo. Podczas obiadu nasi znajomi zachwycali się kuchnią mięsną – udko z kaczki z kopytkami i sałatką z młodych buraków i śliwek, a my – wegetariańską – szczególnie rustykalna zupa z buraków z czarną soczewicą i gruszką oraz pyszna sałatka z pieczonej dyni piżmowej i żółtych buraków, żurawiny leśnej i prażonych pestek dyni. Na samo wspomnienie mamy ochotę wskoczyć do samochodu i jechać na rozgrzewający, pyszny obiad i nasz ulubiony napar z rozmarynu z imbirem, pomarańczą i syropem z mniszka…
Dobrze, że na miejscu mogliśmy nabyć ekologiczne przetwory Folwarku na wynos, dzięki temu jeszcze długo cieszyliśmy się tymi niezwykłymi smakami.

Restaurację Źrebięciarnia może odwiedzić każdy, i np. z rodziną zjeść tu pyszny obiad i poczuć ducha historii XIX-wiecznego folwarku z zabytkową architekturą.

Co ciekawe, do tej pory w Folwarku można było zarezerwować nocleg tylko na przyjęcia grupowe, a teraz są dostępne rezerwacje indywidualne. Jest to świetna wiadomość, budynki gospodarcze zostały bowiem pieczołowicie odrestaurowane, a wnętrza cieszą oczy wyjątkowym designem, zarówno w stylu wiejskim (budynek Kuźni), jak i skandynawskim (budynek Stajni). Takie połączenia lubimy najbardziej – stare, klimatyczne budynki, ale bez konieczności rezygnacji ze współczesnych udogodnień, zwłaszcza w podróży z dziećmi.

Czy wiesz, że mamy Klub Przyjaciół Slowspotter, do którego należą klimatyczne miejsca, w których otrzymasz zniżki. Listę miejsc znajdziesz tutaj

Wystarczy, że powołasz się na hasło: Slowspotter przy bezpośredniej rezerwacji u Gospodarza a otrzymasz zniżkę. Dotyczy to tylko wybranych miejsc w Klubie Przyjaciół Slowspotter.