Majorka: 7 nieoczywistych rzeczy, których warto doświadczyć – przewodnik dla świadomego podróżnika
Majorka – dla jednych wyspa turystyczna, dla nas magiczna kraina z bujną roślinnością, z lazurowymi zatokami, majestatycznymi górami, klimatycznymi fincas i szkołami jogi, gdzie można doświadczyć slow life’u.
W Slowspotter sprawdziliśmy to na własnej skórze. Owszem, w sezonie na plaży przy najbardziej popularnych zatoczkach bywało tłoczno, ale są godziny, w których jest mniej ludzi, a o siódmej rano zdarzyło nam się być zupełnie solo. Tak naprawdę wszystko zależy od nas – jakie doświadczenie wakacji kreujemy. Dla nas ważne jest również to, aby podróżować świadomie, w harmonii z naturą, nie czyniąc szkody dla środowiska i wspierając lokalną ekonomię. W naszych podróżach szukamy wyjątkowych doświadczeń, poza utartym szlakiem, które pozwalają nam doświadczyć natury z dala od turystycznego zgiełku. Poszukujemy też ciekawych historii, smaków i inspirujących ludzi, którzy wzbogacają nas i nasze wakacje.
Podpowiemy Wam, gdzie i jakich miejsc oraz inicjatyw szukać na Majorce, aby poznać wyspę z zupełnie innej strony – z perspektywy niespiesznego i świadomego podróżnika.
1.Wyprawa SUP-em po zatoce o wschodzie słońca
Jeśli mielibyśmy zabrać ze sobą na Majorkę jedną rzecz, to byłby to SUP (stand up paddle). Tak naprawdę odkąd kupiliśmy tam SUP-a, nasze doświadczenie wyspy zmieniło się diametralnie.
Na Majorce jest ponad 250 otoczonych klifami i drzewami zatoczek, które warto odwiedzić „z perspektywy” wody. Można wówczas doświadczyć prawdziwej ciszy i spokoju oraz poznać uroki wyspy i otaczającej przyrody z nowej, dzikiej strony. W szczególności, jeśli macie możliwość, proponujemy Wam wybrać się nad zatokę o wschodzie słońca – wtedy w pełni połączycie się z naturą. W ciszy, kiedy przyroda budziła się do życia, a jedynymi dźwiękami były odgłosy przelatujących ptaków i fal rozbijających się o skały, doświadczyliśmy magicznej scenerii. Promienie wschodzącego słońca odbijały się malowniczo w spokojnym morzu, a my, zupełnie sami, zatapialiśmy się w kontemplacji tego widoku. Ten moment uważności pozwala oczyścić głowę z galopujących myśli i nabrać kosmicznej energii na nowy dzień. Dla takich momentów warto wstać nawet w wakacje o szóstej rano…
Warto zwrócić również uwagę, że SUP czy kajak to jedne z najbardziej ekologicznych wersji morskich „pojazdów”. Przede wszystkim pozwala chronić posydonie, czyli podwodne rośliny, które zapewniają tak krystalicznie czystą wodę wokół wyspy. Wiele jachtów i łódek, wyrzucając hak do cumowania, niszczy te rośliny, a gdy dodamy do tego spalanie benzyny i emisję CO2, to możemy sobie tylko wyobrazić skutki dla otaczającej natury. My na pewno nie chcielibyśmy być częścią tego procesu, więc staramy się podchodzić do turystyki uważnie.
P.S. Nazwa stand up paddle sugeruje wiosłowanie na stojąco, ale możecie też usiąść na kolanach, położyć się, zamknąć oczy i po prostu dryfować na wodzie. Z informacji praktycznych: SUP-a możecie wypożyczyć na wybranych plażach. Wiemy, że wynajem jest dostępny m.in. na plaży Cala Mondrago.
2. Sound Experience czyli kąpiel w dźwiękach, wibracjach gongów i mis tybetańskich
Od zawsze lubiliśmy słuchać dźwięków mis tybetańskich i gongów podczas zajęć jogi, wprawiają nas w szybki stan relaksacji, trochę w stan półświadomości. Będąc na Majorce, szukaliśmy ciekawych inicjatyw w duchu slow, i gdy tylko wytropiliśmy Sound Experience Savastis, wiedzieliśmy, że musimy tego doświadczyć. Gintare, artystka, organizowała do tej pory sesje dźwiękowe tylko dla dorosłych, ale widząc nasz zapał i entuzjazm, szybko zdecydowała się na specjalną edycję z dziećmi.
Już sama droga do miejsca Sound Experience była przygodą. Gintare stworzyła niezwykłą przestrzeń, tajną kryjówkę, w sercu dzikiej natury, z widokiem na góry Tramuntana, niedaleko bardzo popularnej, bo niezwykle położonej zatoki Cala Deià. Najpierw musieliśmy, jak w podchodach, ze wskazówkami z WhatsAppa, odnaleźć mostek, przejść przez niego do lasu i udać się ścieżką, kierując się w lewą stronę po schodach w górę. Okazało się to bardzo proste i szybko znaleźliśmy Gintare. Przywitał nas jej ciepły uśmiech, a widoki i miejsce od razu wprawiły nas w stan zen. Piszemy o tym, aby ułatwić Wam drogę i odnalezienie tej magicznej krainy.
Pewnie jesteście ciekawi, czym jest samo tajemnicze Sound Experience? Jest to doświadczenie tzw. kąpieli dźwiękowych z użyciem gongów, mis tybetańskich, ocean drums i innych instrumentów wykonanych z naturalnych materiałów. Skupienie umysłu na wibracji pozwala na odcięcie się od rzeczywistości, wejście w stan głębokiego relaksu. Wibracje wprawiają nasze ciało i umysł w stan lekkiego uśpienia i medytacji, dzięki czemu pozbywamy się wszelkich napięć i dostajemy dawkę pozytywnej energii. To taki masaż dźwiękiem od wewnątrz.
Z informacji praktycznych: w rejonie zatoki Cala Deià jest niewiele miejsc parkingowych, więc najlepiej, jeśli przyjedziecie tu wcześniej, przed sesją gongów. A jeśli możecie przyjechać rowerem, to już w ogóle bajka.
Na hasło Slowspotter otrzymacie tu 10% zniżki na niedzielne seanse.
Zobacz relację video z naszego pobytu
3. Eboat Experience, czyli wyprawa łódką elektryczną po lazurowych wodach Majorki w wersji slow
Jak wiecie, już od jakiegoś czasu podróżujemy wspólnie z dziećmi. Tym razem, już odkąd dotarliśmy na miejsce, szukaliśmy możliwości, aby udać się na randkę we dwoje. Kilka lat temu mieliśmy okazję popływać jachtem po zatokach Majorki i powiem Wam szczerze: nie było to dla nas. Głośny i dymiący silnik skutecznie zniechęcił nas do tego typu pojazdów. Jak na Slowspotter przystało, zaczęliśmy szukać wersji bardziej slow – elektrycznej łódki, która pozwoli nam kontemplować otaczające widoki w ciszy, bez szkody dla środowiska. I tak trafiliśmy na eBoats Experience.
Łódka, którą wybraliśmy, jest robiona ręcznie z drewna, na wzór tradycyjnej majorkańskiej łodzi llaut. Takie dopracowane łodzie powstają w kultowym mieście portowym Porto Colom, ale rejs zaczynał się w Cala D’or, gdyż tylko tu była możliwość trzymania łódek. eBoats Experience to inicjatywa młodych, ambitnych i wrażliwych na naturę Hiszpanów, którzy tworzą piękne łodzie, dopracowane w każdym detalu, bardziej przyjazne środowisku. Elektryczną łódką może wybrać się każdy z nas, licencja nie jest wymagana. Pamiętajcie tylko przy zakotwiczaniu, aby omijać chronioną Posidonia oceanica, dzięki której na Balearach mamy tak krystalicznie czystą wodę.
Cisza, szum wiatru i dźwięk fal morskich rozbijających się o skały… Do tego czyste powietrze, bezkres lazurowego morza i nasza elektryczna przewodniczka. Tak zapamiętamy naszą pierwszą od dawna randkę!
Z informacji praktycznych: łódkę wynajmiecie w porcie Cala D’or. Andy wcześniej nigdy nie sterował łódką elektryczną, i to w tradycyjnym wydaniu, ale bez problemu sobie poradził. Jedyne, na co możemy Was uczulić, to fakt, że wypływające z portu potężne jachty tworzą ogromne fale, przez co naszą łódką strasznie bujało i do środka wlewała nam się woda . Był już moment, że poczuliśmy się niepewnie, tak więc jeśli wolicie mniej „ekstremalne” doświadczenie i jesteście amatorami pływania, to polecamy Wam wybrać inny rodzaj łódki elektrycznej, którą posiadają w swojej ofercie.
4. Farm to Table Mallorca – z pola na stół, czyli slow food na farmie w klimatycznej scenerii
Farm to Table Mallorca – na samą myśl o tym miejscu cieknie nam ślinka. Jest to jedno z naszych najciekawszych odkryć lata spędzonego na wyspie. Co ciekawe, twórcy Farm to Table, Jędrzej i Gosia, pochodzą z Polski, a przez ostatnie lata podróżowali po świecie, mieszkali w różnych krajach i próbowali wszystkiego, co związane z jedzeniem.
Ich ostatnim przystankiem przed przeprowadzką na Majorkę było San Francisco. Gosia pracowała tam jako specjalistka IT, a Jędrzej rozwijał swój kulinarny talent w takich restauracjach jak Mister Jiu’s* czy Commis* oraz przy projektach streetfoodowych i pop-upach. Teraz realizują swój własny projekt sekretnych kolacji na farmie, gdzie częścią wyjątkowego doświadczenia jest wycieczka po farmie i oczywiście wspólny obiad przy dużym stole. Jest to doświadczenie z jednej strony idące z duchem czasu „zero waste food”, a z drugiej powracające do tradycji wiejskiego życia na farmie. Na miejscu panuje niezwykły klimat przyjacielskich relacji, na luzie. Przy wejściu czekają na Was orzeźwiające napoje, w tle leci dobra nuta, a oko może nacieszyć się widokami otaczającej przyrody.
Farm to Table to nie jest zwykły obiad w restauracji, tylko całe doświadczenie.Kucharz przedstawia swój zespół, poznajemy tajniki przygotowanych potraw, siadamy przy dużym wiejskim stole i delektujemy się świeżymi potrawami prosto z pola. Tu wypiekany jest świeży chleb, jajka pochodzą od szczęśliwych kur, a potrawy przygotowywane są tylko z lokalnych, świeżych składników, głównie z własnej farmy.
Tu wszystkie zmysły się wyostrzają, rozmowy nie mają końca, a do domu wraca się pełnym inspiracji.
Z informacji praktycznych: my wybraliśmy obiad pescador – rybny.
PS. Dotarły do nas wieści, że lokalizacja farmy zmieniła się od zeszłego roku, ale za to w nowej lokalizacji jest duża farma z prawdziwego zdarzenia, którą możecie zwiedzić.
5. Cal Reiet, Santanyi – holistyczne sanktuarium jogi, tu zjesz pysznie i zdrowo przy dźwiękach muzyki na żywo.
Do Cal Reiet przyjechaliśmy na zdrowy rodzinny obiad. Jeden z głównych powodów to fakt, iż z małymi dziećmi ciężko nam odnaleźć się w restauracji, a w Cal Reiet jest bardzo dużo zielonej przestrzeni i, co najważniejsze, chcieliśmy spróbować wyśmienitych wegetariańskich dań i odpocząć na łonie natury. Odżywianie jest jedną z fundamentalnych wartości tego holistycznego sanktuarium na Majorce. Podejście Cal Reiet oparte jest na świadomości, że „jedzenie jest naszym lekarstwem”, co jest bliskie również naszym wartościom.
W kuchni używa się tu tylko świeżych, lokalnych składników organicznych, pozyskiwanych częściowo z własnego ogrodu oraz od lokalnych dostawców. Zamiast kawy wybraliśmy matcha latte (na mleku owsianym), dla dzieci zamówiliśmy zdrowe smoothie, a na lunch każdy z nas wybrał inne danie: wegetariańskie curry, pastę z pesto z jarmużu, szpinakowy wrap, poke bowl z różnorodnymi warzywami oraz sałatkę z pomidora z pysznym serem buratta. Cal Reiet otwarty jest na gości z zewnątrz, zatem przyjechać tu może każdy (po wcześniejszej rezerwacji) zarówno na zdrowy posiłek, brunch z muzyką na żywo, jak i praktykę jogi i oddechu.
Z praktycznych informacji: zaraz obok znajduje się urokliwe miasteczko Santanyi, polecamy szczególnie w sobotę, gdy czynny jest lokalny bazarek.
6. Santanyi, lokalny market
W soboty centrum zabytkowego miasteczka Santanyi zamienia się w klimatyczny bazarek. Tu znajdziecie produkty hand made od lokalnych artystów, ceramikę, biżuterię, elementy wystroju wnętrz, sztukę, odzież i wiele więcej. Wśród wystawców są także przedstawiciele różnych kultur, np. Afryki lub Ameryki Południowej, więc jeśli polujecie na fajne plecione kosze z Kenii, to jest to dobry adres. Zdarzają się też wyroby niskiej jakości, więc najlepiej rozmawiajcie z wystawcami, spróbujcie się dowiedzieć, w jaki sposób był tworzony, i kupujcie świadomie. Warto tu również wpaść na śniadanie, na miejscu dostaniecie świeżo wypiekane majorkańskie przysmaki, naturalne lody, ekologiczną żywność oraz świeże warzywa i owoce. Sobotni market to dla nas był rytuał, zaopatrywaliśmy się w produkty na cały tydzień, rozmawialiśmy z twórcami. To też dobry sposób na poznanie kultury tego regionu.
7. Śladami artysty Miró, Fundació Joan Miró, Palma de Mallorca
Na Majorce mieszkał i do końca swoich dni tworzył znany oryginalny hiszpański artysta – Joan Miró. Tu w Palmie znajduje się poświęcone tej postaci muzeum, ale nie jest to typowe muzeum, jakie znamy – miejsce, gdzie Miró tworzył i mieszkał, jest położone na wzgórzu z piękną panoramą na miasto i morze, w otoczeniu natury.
Tu możecie spacerować pośród drzew i cofnąć się do czasów twórczości artysty, znajdują się tu jego warsztat i dom artysty, zachowane w oryginalnym stylu. Dom został zbudowany w stylu ultramodernistycznym, typowym dla awangardowej architektury lat 50. XX wieku.
Część przestrzeni muzeum jest zaaranżowana pod chmurką, w otoczeniu pięknych drzew i kwiatów, więc dla dzieci jest to też super frajda. My uwielbiamy wujka Miró za żywe kolory, za oryginalny styl nawiązujący formą do dziecięcych rysunków, za surrealistyczne rzeźby i dystans.
Czy tak właśnie wyobrażaliście sobie Majorkę? W związku z tym, że mamy na wyspie przyjaciół, odwiedzamy ją od 10 lat i widzimy, jak zmienia się jej oblicze. Na wyspie powstaje coraz więcej inicjatyw w duchu zrównoważonej turystyki, które tworzą fajni, świadomi ludzie, dzięki temu staje się idealną destynacją dla miłośników slow life’u. Jest to też bardzo dobre miejsce na pobyt z dziećmi. Zatoki mają spokojne zejścia, a brak fal sprawia, że czują się tu jak… ryby w wodzie:)
Jeśli spodobał Ci się artykuł i wybierzesz się w podróż szlakiem Slowspotter, otaguj nas na Instagramie i daj o sobie znać. Dzięki temu możemy rozwijać nasz przewodnik i inspiracja trafi to większej liczby osób.
Spodobał Ci się artykuł?