Bieszczady – dlaczego warto odwiedzić ten dziki zakątek Polski?
Bieszczady! Ach, te Bieszczady!
Choć minęły już trzy lata od naszej ostatniej wyprawy w Bieszczady, wspomnienia wciąż są żywe. To, co zachwyciło nas najbardziej, to oczywiście przyroda – lasy, rzeki, unikalny charakter Bieszczadów, otwarte przestrzenie i bezkres gór rozciągających się aż po horyzont, tam, gdzie wzrok już nie sięga.
Z małymi dziećmi nie chcieliśmy zdobywać szczytów, ale słyszeliśmy od innych, że znajdziemy tam również niewymagające ścieżki i szlaki w dolinach. I to była prawda! W Bieszczadach każdy znajdzie coś dla siebie.
Jako młodzi rodzice szukaliśmy też wyjątkowej oazy slow life’u, w otoczeniu dzikiej natury – miejsca, gdzie panuje cisza i spokój, dzieci mogą biegać swobodnie, a my możemy odpocząć, korzystając na przykład ze strefy relaksu. Jednym z miejsc, które wybraliśmy, było Novosiele – bieszczadzka sielanka w nowoczesnym wydaniu. Szczególnie miło wspominamy gospodarza, Piotra Sybidło, który nie tylko zadbał o nasz komfort, ale również pomógł w organizacji urodzin na łonie natury. Dzięki niemu mamy piękne, rodzinne wspomnienia.
Dziś o Bieszczadach rozmawiamy właśnie z nim, z perspektywy lokalnego mieszkańca, który urodził się tutaj, wychował i teraz sam tworzy kolejne pokolenie, zachęcając ludzi z całej Polski do odwiedzenia tej niezwykłej – jak sam mówi – jeszcze odrobinę dzikiej krainy.
Zapraszamy na rozmowę, która, mamy nadzieję, przyniesie Wam inspirację i zmotywuje do odwiedzenia Bieszczadów o każdej porze roku.
Bieszczady z perspektywy lokalnego mieszkańca - zapraszamy na rozmowę.
Slowspotter: Ah, te Bieszczady! Piotrze, prowadzisz oazę slow life’u na skraju lasu, nad rzeką, w tym niezwykłym regionie Polski. Powiedz, co przyciąga tu ludzi?
Piotr Sybidło, Novosiele: W ciągu czterech lat naszej działalności spotkałem się z różnymi motywami odwiedzin Bieszczad. Są to stali bywalcy, którzy wracają, by odkrywać ulubione miejsca i szlaki; miłośnicy historii regionu; żeglarze przyciągani przez jezioro Solińskie; skitourowcy zafascynowani Rawkami; rowerzyści skuszeni malowniczymi trasami; wielbiciele dzikiej przyrody, po cichu liczący na spotkanie rysia czy żubra; amatorzy saunowania, pragnący orzeźwienia w górskim strumieniu; oraz ci, którzy odwiedzają Bieszczady po raz pierwszy, chcąc na własne oczy ujrzeć majestat Połonin.
Jak widzicie, powody, by przyjechać w Bieszczady, można wymieniać bez końca. Niezależnie od zainteresowań, kondycji fizycznej czy preferencji co do sposobów spędzania wolnego czasu, każdy znajdzie tu coś dla siebie. Pomimo tak szerokiej gamy możliwości wypoczynku, mogę wskazać jeden wspólny mianownik: w Bieszczadach ludzie poszukują spokoju, wytchnienia i oderwania od rzeczywistości. To inny, piękny, wciąż odrobinę dziki świat.
Slowspotter: A co przyciąga szczególnie do Novosiele - do Waszego domu gościnnego ?
Piotr Sybidło, Novosiele: Niewątpliwie naszym fundamentem jest położenie: nad górską rzeką, otoczeni lasem, pod rozgwieżdżonym niebem. Znam to miejsce od podszewki, wiem, jak mimo upływu lat piękno otoczenia nie przestaje mnie zadziwiać. Tworząc Novosiele, naszym celem ustanowiliśmy to, aby nasi Goście w komfortowych warunkach mogli obcować z naturą. Zadbaliśmy, aby apartamenty miały niepowtarzalne widoki – tak, aby nawet w deszczowy dzień, nie ruszając się z łóżka, móc nasycić się pięknem dzikiej rzeki. Wydzielone strefy relaksu posiadają sauny z widokiem na las i jacuzzi, z którego można patrzeć w gwiazdy, a miejsca ogniskowe są położone nad samym brzegiem górskiego strumienia. Każdego dnia dokładamy starań, aby obsługa była na najwyższym poziomie i nasi Goście czuli, że otaczają ich życzliwi ludzie. Wierzę, że połączenie wszystkiego tworzy doświadczenie, dla którego ludzie do nas wracają.
Slowspotter: Sami mieliśmy okazje zanocować w Waszych klimatycznych apartamentach. To, co mnie urzekło to bliskość natury, naturalne wkomponowanie w przyrodę i świetny design. Czyja to była wizja? Czy miałeś swojego architekta? Jak przebiegały prace?
Piotr: Dolina, w której znajduje się Novosiele, rozkochała w sobie moich rodziców na tyle, ze w latach 80’ przenieśli się tutaj z miasta. Ja się tutaj wychowałem i chyba mogę śmiało powiedzieć, że moja rodzina zna to miejsce na wylot. Tworzyliśmy to miejsce z myślą, że Novosiele powinno podkreślać otaczające nas piękno i to było naszym podstawowym założeniem przy pracach budowlanych i urządzeniu wnętrz. Prace przebiegały kilku etapowo, zaczęliśmy od wyremontowania istniejącego już budynku ze starej cegły. Dołożyliśmy wszelkich starań, aby elewacja pozostała nietknięta, więc zdecydowanie było to wyzwaniem podczas dostosowywania budynku do jego obecnego przeznaczenia i zajęło to dużo czasu. W pracach budowlanych uczestniczyliśmy aktywnie w zasadzie na każdym etapie. Nie korzystaliśmy z usług architekta wnętrz, wizje tego, jak chcielibyśmy widzieć to miejsce, nosiliśmy w sercu od dłuższego czasu.
Slowspotter: Czy od zawsze chciałeś mieszkać w Bieszczadach? Co zaprowadziło tu Waszą rodzinę?
Piotr: Moi rodzice pokochali to miejsce od pierwszego wejrzenia i ta miłość sprawiła, że zdecydowali się tutaj spędzić życie — ja się tu wychowałem, spędziłem cudowne dzieciństwo. Potem nadszedł czas studiów, pracy w mieście, ale wszystkie moje decyzje zmierzały ku temu, by spróbować własnych sil w tworzeniu miejsca w właśnie w Bieszczadach. Miejsca otwartego dla innych ludzi, gotowych pokochać je tak, jak my. Jestem bardzo wdzięczny, że dostałem taką możliwość.
Slowspotter: Jakie są Twoje ulubione miejsca w Bieszczadach? Które były w dzieciństwie, a które są teraz? Czy dużo zmieniło się od tego czasu?
Piotr: Moje dzieciństwo było ściśle powiązane z aktywnym spędzaniem czasu na świeżym powietrzu: chodzenie po górach, jazda na rowerze, nartach, desce pływanie żaglówką. Wiele moich ulubionych miejsc jest powiązanych właśnie z tymi aktywnościami. Największa zmiana moim zdaniem zaszła w przypadku infrastruktury powiązanej ze sportami zimowymi — powstały nowoczesne stacje narciarskie, a stare dostały drugie życie. Najnowszym przykładem, na którego realizację wyczekujemy, jest znajdujący się zaledwie kilometr od ‘Novosiele’ ośrodek Bystre Ski, gdzie powstaje nowoczesna infrastruktura narciarska i tor do jazdy na pontonach. Dodatkowo w ostatnich latach bardzo rozwinęła się turystyka skitourowa.
Slowspotter: Jesteś drugim pokoleniem w Waszej rodzinie zamieszkującym Bieszczady -czy mieszkacie całą rodziną tu na stałe?
Piotr: Żyjemy w tym momencie dwuśrodowiskowo, czyli dzielimy nasz czas między Bieszczady a Kraków. Starsza córka chodzi do przedszkola, żona pracuje zdalnie, a w biznesie turystycznym występuje pewna sezonowość, wiec na razie udaje nam się to łączyć. Kontakt dziewczynek z naturą jest dla nas bardzo ważny – chcemy nauczyć je szacunku do przyrody i otaczającego ich świata, a także zachęcić je do korzystania z jego uroku i czerpania radości z drobnych przyjemności dnia codziennego. Widok córek biegających całymi dniami boso po łące, kapiących się w górskiej rzece, jedzących poziomki prosto z krzaków, czy obserwujących przez kuchenne okno małego jelonka, niezwykle nas cieszy i wzrusza.
Slowspotter: Wiemy, że Bieszczady to dzika przyroda. Zdradź nam proszę, jakie zwierzęta udało Ci się spotkać na swojej drodze? Czy to jest raczej okazjonalne wydarzenie, czy na co dzień można obserwować np. sarny przy wodopoju nad rzeką?
Piotr: Ostatnie lata pod tym względem są wyjątkowe. Jak wspominałem, mieliśmy na naszym terenie okazje regularnie widywać młodego jelonka ze swoją mamą na łące, widywaliśmy borsuka, czaplę, czarnego bociana i słynne salamandry. W przeciągu ostatnich 8 miesięcy naszym Gościom udało się zobaczyć trzech największych bieszczadzkich drapieżników: niedźwiedzia, wilka i rysia. Szczególnie zaskoczył mnie ten ostatni, ponieważ są one bardzo ostrożne i płochliwe. Ja dodatkowo na pobliskich drogach trzykrotnie miałem okazję spotkać żubra na wolności, co zrobiło na mnie wielkie wrażenie. Jednak są to tylko epizody w naszej codzienności i bardzo trudno jest zaplanować tego typu spotkanie, choć decydowanie warto mieć oczy szeroko otwarte.
Slowspotter: Bieszczady to przede wszystkim góry, połoniny i to przyciąga turystów, ale my odwiedzając Novosiele, odkryliśmy w okolicy wiele ścieżek w dolinach, które są świetne przede wszystkim dla rodzin z dziećmi. Podpowiesz nam kilka takich szlaków?
Piotr: Tak, tego typu tras jest w Bieszczadach naprawdę sporo. My bardzo lubimy ścieżkę edukacyjno-geologiczną wzdłuż Rabskiego Potoku. Bardzo przyjemna, możliwa do pokonania nawet z wózkiem dziecięcym, na trasie można znaleźć przyjemny przystanek w postaci wiaty ogniskowej. Lubimy także torfowiska w Tarnawie Wyżnej, gdzie są przygotowane drewniane podesty — dla dzieci świetna atrakcja. W tym roku odkryliśmy wieżę widokową na Holicy, gdzie powstała rozbudowana sieć szlaków. Na spacery sprawdzi się również rezerwat Sine Wiry czy ścieżka spacerowa „Dolina Łopienki” – naprawdę jest w czym wybierać.
Slowspotter: A jeśli chodzi o góry, to które szlaki polecasz dla bardziej wymagających, a które dla rodzin z dziećmi?
Piotr: Naszym Gościom zawsze polecam te same góry, ale w mniej lub bardziej wymagających wariantach. Na przykład — wejście na Połoninę Wetlińską z Przełęczy Wyżnej nie powinno sprawić zbyt wiele trudności, ale przejście całej Połoniny Wetlińskiej od Brzegów do Kalnicy może już zmęczyć. Jeśli ktoś lubi wyzwania, wtedy polecam dwie Połoniny: Caryńską i Wetlińską jednego dnia. Podobnie jest z Tarnicą, czyli najwyższym szczytem Bieszczad. Wejście i zejście żółtym szlakiem z Wołosatego jest osiągalne dla średnio aktywnej osoby, ale już zaliczenie Bieszczadzkiego „klasyka”, czyli zrobienie pętli Tarnica -Halicz- Rozypaniec wymaga już niezłej kondycji. Doświadczenie pokazuje, że nie brakuje dzieci z bardzo dużą ilością energii, które również robią trudniejsze warianty wycieczek górskich. W Bieszczadach bez wątpienia każdy znajdzie cos dla siebie.
Slowspotter: Czy w Bieszczady można przyjechać z psem? Czy są szlaki w BPN gdzie można z nim pospacerować?
Piotr: Warto zwrócić uwagę, że są Bieszczady i Bieszczadzki Park Narodowy. W BPN jest dosłownie kilka tras udostępnionych do poruszania się z czworonogiem takich jak Utrzyki Gorne do Przełęczy Bukowskiej, Przełęcz Wyżniańska do Schroniska pod Rawkami czy Bereżki – Przysłup Caryński. Natomiast już poza granicami Parku Narodowego jest wiele tras gdzie można się wybrać z psem np. Dolina Rabskiego Potoku, szlak na wieżę widokową na Jeleniowatym, Małe i Duże Jasło, Jeziorka Duszatyńskie.
Slowspotter: Obecnie obserwujemy duży trend ludzi miasta wyprowadzających się na wieś, blisko natury. Tworzą klimatyczne miejsca na wynajem lub zajmują się produkcją lokalnych produktów spożywczych bądź rękodzieła. Czy tu w Bieszczadach też to jest zauważalne?
Piotr: Wiem o wielu osobach, które porzuciły wcześniejsze życie w mieście i przeniosły się tutaj, by żyć wolniej i zgodnie ze swoimi pasjami. Nie mogę powiedzieć jednocześnie, że rozpoczęło się to stosunkowo niedawno. Myślę, że powiedzenie „rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady” jest niezwykle wymowne w tej kwestii – te tereny są od dawna kierunkiem, w którym zwracali się prekursorzy wyraźnie widocznego dziś trendu. Taka jest niezwykła moc Bieszczad. Myślę, że zjawisko, o które pytasz na tych terenach w dużej skali miało miejsce w latach 90’ i 00’.
Slowspotter: Sami zauważyliśmy też odwiedzajac Bieszczady, jak dużo mieszka tu ludzi z pasją: tworzących pro-ekologiczne inicjatywy, klimatyczne kawiarnie i restauracje z pysznym jedzeniem na bazie lokalnych składników, zajmujących się rękodziełem. Poleciłbyś nam 5 miejsc w duchu slow, które szczególnie trzeba odwiedzić będąc w Bieszczadach?
Piotr: Kilka miejsc, które zawsze polecam Gościom niekoniecznie są tworzone w duchu „ slow”, ale na pewno tworzone przez ludzi z pasją. Z restauracji niesłabnącym powodzeniem cieszy sie „Paweł nie całkiem Święty” w Smereku — karczma, gdzie nawet po sezonie zdarza się stać w kolejce, po drugiej stronie bieguna sezonowy footruck w Wetlinie „Popas” z pysznymi proziakami. Można znaleźć w Bieszczadach palarnie kawy, która sprzedaje swoje produkty w odrestaurowanej retorcie – Bieszczadzki Wypał Kawy. Warto odwiedzić lokalny browar Ursa Maior, czy zapewne najbardziej klimatyczną kawiarnię na terenie – Trzynastkę w Wetlinie. Po rękodzieło bez wątpienia zajrzeć można do pierwszej Bieszczadzkiej Galerii Sztuki Barak.
Slowspotter: Jeden z największych znawców historii Bieszczadów, Stanisław Kryciński pisał w swojej książce, że rozpoczął swoją przygodę od zdobywania szczytów ale szybko zauważył, że historia gór skrywa się w dolinach.
Czy Ty znasz historie Bieszczad i Baligrodu? Podzielisz się z nami ciekawostkami?
Piotr: Pana Stanisława mieliśmy okazję poznać, był stałym bywalcem dawnego schroniska turystycznego prowadzonego przez moich rodziców. Rzeczywiście, to prawda — najpierw człowiek odhacza najbardziej znane szlaki, a potem szukając prawdziwego spokoju zaczyna poznawać mniej popularne miejsca. Często są to polany, leśne ścieżki, które bez odpowiedniej wiedzy pozornie niczym się nie wyróżniają. Jeśli podejmie się wysiłek zagłębienia w ich historię, stają się niezwykle fascynujące. Uświadamiamy sobie, że w miejscu łąk znajdywały się niegdyś tętniące życiem wioski, w masywach położonej nieopodal Novosiele Chryszczatej, dostrzec można pozostałości po bunkrach i okopach, których historia sięga pierwszej wojny światowej. Dla zainteresowanych historia Bieszczad polecam przewodniki Adriana Markowskiego.
Slowspotter: Wrócę jeszcze na chwilę do Waszego domu gościnnego. Czy on również ma swoją historię? Wiem, że przerobiliście go z tatą własnymi siłami, czym był budynek w poprzednim życiu?
Piotr: Budynek powstał w latach 80-tych wraz z budową schroniska turystycznego. Był budynkiem wielofunkcyjnym i stanowił zaplecze, miejsce noclegowe, stołówkę i magazyn. Natomiast projektowany był przez profesorów z Politechniki Warszawskiej, którzy chcieli nadać my ciekawą formę. Połączenie, drewna, cegły i szkła okazało się ponadczasowe, dlatego przechodząc do adaptacji tego budynku staraliśmy się zachować możliwie jak najwięcej starych elementów, które w nowym wydaniu stanowią niepodrabialną dekorację.
Slowspotter: Powiedz nam czy Twoje miejsce jest bardziej dla par czy rodzin z dziećmi?
Piotr: Do dyspozycji Gości oddaliśmy 2 obiekty. Jest Novosiele Lifestyle Aparments, czyli mniejsze apartamenty z antresolami w ceglanym odrestaurowanym budynku – bardzo komfortowa opcja dla par. Novosiele Residence czyli dwupoziomowe apartamenty z dwoma sypialniami – doskonała propozycja dla rodzin z dziećmi lub 2 par.
Slowspotter: A na koniec jeszcze bardzo ważne pytanie. W jaki sposób "Bieszczady" starają się chronić i uświadamiać ludzi, aby podróżowali w odpowiedzialny sposób?
Piotr: Przede wszystkim najbardziej atrakcyjne turystycznie tereny należą do Bieszczadzkiego Parku Narodowego, gdzie obowiązują ściśle określone reguły przebywania na terenie, które mają pomóc w ograniczeniu negatywnego wpływu turystów na stan flory i fauny. Powstają centra informacyjne, gdzie odwiedzający mogą się dowiedzieć, jak korzystać z uroków Bieszczad jednocześnie nie wyrządzając szkód. Dzialają również lokalne społeczności, które edukują nie tylko turystów, ale i mieszkańców jak łączyć rozwój turystyki z ochroną walorów naturalnych terenu.
Slowspotter: A Ty, co dodałbyś od siebie?
Piotr: Tworząc Novosiele chciałem trochę przełamać stereotypowe postrzeganie spędzania wolnego czasu w Bieszczadach. Wielokrotnie spotykaliśmy sie z poglądem, ze Bieszczady sa miejscem dla „zatwardziałych miłośników” – czyli osób, którym niestraszne są spartańskie wręcz warunki. My uważamy, ze Bieszczady to miejsce dla każdego. Kochamy Bieszczady, kochamy naturę – i chcemy rozkoszować się otaczającym nas światem i dzielić sie tym uczuciem z innymi.
*Artykuł powstał we współpracy z gospodarzami miejsca “Novosiele”.
Spodobał Ci się artykuł?